Forum Tokio Hotel
Tokio Hotel Polish Fansite
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Żyć, bo żyć... wciąż być inną w każdym calu.- Część 3.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania wieloczęściowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mod-LadyPlasticRose
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zrodzona z ludzkich wątpilwości.

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 18:20    Temat postu: Żyć, bo żyć... wciąż być inną w każdym calu.- Część 3.

Mam już to opowiadanie na jednym forum.
Ale tutaj też zamieszczę...
Zobaczymy co powieta. xD
Ostrzegam!
Niektórych, może urazić treść opowiadania.
Naruszam tutaj kwestie religijne, które moga obrazić kogoś.
Nie robię tego specjalnie.
Wczuwam się w bohaterką, ale sama niekiedy tak myślę.
Nie, nie jestem satanistką...

Odcinek 1, czyli poznać diabła w równie diabelskiej skórze.


- Czy ja kiedy kolwiek będę mogła decydować za siebie? – rzekłam oburzona, do mojej mamy. Co innego mogłam zrobić? Czy ja zawsze musze robić, i myśleć tak jak ona chce? To że jej nie podoba się mój gust muzyczny... Phi, ona mnie niezbyt dużo obchodzi. Mam prawo decydować za siebie, przynajmniej za to czego słucham. Bo w porównaniu do mojej idealne siostrzyczki, to jestem wcieleniem zła i najlepiej takich jak ja wybić ze świata, bo służymy szatanowi. Tak, stereotypowe myśli społeczeństwa i w tym mojej matki. Że też nie jestem jedną z tych przykładnych, różowych blondyneczek którymi otacza się moja siostra. Jak widzę róż to mnie skręca w żołądku, i przypomina mi się wczorajsza kolacja. Więc jednak nie jestem przykładnym dzieckiem, ideałem który spełnia zachcianki mamusi? Fakt, nie jestem. Jestem sobą, mam swoją duszę i nie dam się tłumić społecznym wymaganiom. Trudno, już i tak jestem wyrzutkiem, a „spaść” niżej według nich się nie da. Też mi coś, czy oni nie widzą że upadli jeszcze niżej niż ja, i są strasznie żałośni, próbując mnie na siłę odmienić? Otóż nie. Oczy zalepia im ten wielko możny Bóg wyznawany w kościołach, ale ja wiem co dla mnie dobre. Bóg tak, kościół nie. Dla mnie w kościele wyznaje się krzywe prawdy, które mają za zadanie nakłaniać ludzi by sypali kasą z nieba, do koszyków. Podarunki dla Boga, będą wynagrodzone? A tak naprawdę to księża upijają się winami mszalnymi. Skąd ja to wiem? Co was to kurczak obchodzi. Wiem i tyle. No tak, nie dacie mi spokoju. Wyjaśnić wam po ludzku? Spróbuje, ale to co uczynił kapłan jak dla mnie nie jest ludzkie, bo spierdolił mi całe życie. Niezły start by zostać dziwką nieprawdaż? Ale już mówię o co mi chodzi. Jak małe dziecko, powiedzmy że miałam wtedy zaledwie dwanaście lat, chodziłam do kościoła w każdą niedzielę, na jakieś spotkania i takie tam. No i zdarzyło się... Ksiądz, który był dla mnie wielkim autorytetem, i wzorem. No co on mógł zrobić? Szkoda tracić czasu na takie zwierzęta. Ale... prostu z mostu mówię. Po spotkaniu poprosił żebym została bo ma dla mnie jakiś tam kalendarzyk, zaprowadził mnie do zakrystii i... brutalnie, z zażartością zgwałcił. Co widział w takim dziecku? Nie wiem.. po prostu był zwykłym popierdolonym sukinsynem, naciągającym biedne dzieciaki. Skąd mogę wiedzieć czy dalej tego nie robi? Może nie byłam jego pierwszą i ostatnią ofiarą? Może dalej krzywdzi dzieciaki, a ja nie mam na to wpływu. Bo co ja mam matce powiedzieć? Wyśmiałaby mnie i oddała do zakładu psychiatrycznego, co i tak ma zamiar zrobić „Jeżeli nie zmienię swojego podejścia do świata, kościoła i nie zacznę być normalną nastolatką”. Nie chcę do psychiatryka, niech lepiej zamknie tam moją siostrzyczkę która wariuje na punkcie jakiś pedałów z Niemiec, oraz podnieca się jakimiś tandetnymi opowiastkami, kto i kiedy i jak grzebał jej w majtkach. Ohyda... tak wprawdzie to ja chyba wolę dziewczyny. Nie chyba, umawiam się z nimi. Nie ma mowy żebym się zmieniła! Chłopacy są obrzydliwi i niewrażliwi. Ange mnie doskonale rozumie, i jest piękną istotą i pięknej duszy. Tak czy siak, po tym co zrobił ten ułom, nie będę hetero ani bi. I koniec kropka. Mam nie dostąpić zbawienia boi jestem inna pod każdym względem? To co to za sprawiedliwość boża? Same podłe uprzedzenia. Wystaję ponad normy społeczne, ale sobą daje przykład że inny, też człowiek. Co do mojej siostry... Ma lat 17, jest:
A. Nadętym wrednym szczurem.
B. W ogóle nie ma gustu.
C. Ani swojego zdania.
D. Kieruje się zasadą, byle gdzie, byle z kim.
I co. Mam skończyć tak jak ona? Znów podziękuję. Nie rajcuje mnie gwizdanie solarzystów, ani kręcenie tyłkiem we wszystkie strony świata. Bo dziwką nie jestem, przynajmniej z własnej woli. No i mówiąc wam jeszcze jedno. Moja siostra, Chewry uwielbia Szwabów. Tak te całe Japan Burdel, z wypucowaną, czarną małpą z pitolkami na głowie, na czele. Kogo wielbi? Z tego co mój maciupki móżdżek pojmuje to jest to ten z dredami. Hm? Moim zdaniem jest najbardziej urodziwy z tej zgrai gumofilców z biedronki. Ups... w Niemczech nie ma biedronki, to niech będzie Lidl...

Dziękuję za uwagę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-LadyPlasticRose dnia Czwartek 07-12-2006, 22:16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Miss Dixx
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: ze skarpetki Baleronka xF

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 19:51    Temat postu:

A ja dziękuję za możliwość przeczytania;*
Na tamtym forum nie zajrzałam.

Nie, księża nie upijają się winem mszalnym! W kielichu jest go za mało, pyzatym jest rozcieńczone wodą. Skąd ja to wiem? Byłam na Oazie, ksiądz tłumaczył...
Chyba, że to było inne picie...

Ajć, być zgwałconą przez księdza... Kojarzy mi się to z takim jednym {bez nazwisk, ale może tobie też się przypomina?}

No i w ogóle... Wiem o dziewczynie kilka szczegółów, że jest buntowniczką, les, ma wszystko w de i matka za nią nie przepada...
Ale... jak ma na imię? Very Happy

Twój talent oślepia mnie swym blaskiem, niewyczerpalna jego moc daje mi energię do życia...!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Schwarzy
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1029
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zimmer 483 mit Bill Na końcu świata... Z moim księciem rocka z Loitsche

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 21:53    Temat postu:

Super Exclamation
I wcale nie uraziłaś mojej religijności(pfff,bo ja taka religijna jestem,pfff)

ale masz talent i to wielki,nie powinnas sie marnować xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-LadyPlasticRose
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zrodzona z ludzkich wątpilwości.

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 18:49    Temat postu:

Znam przypadki Iżżżuś!
Zresztą tak myślę sama i taką kreuję postać xD

Schwarzy tiaaa.. ten talent znalazłam w kapuście! xD


Odcinek 2, czyli skaza na moim imieniu w nie przenośni.

Zresztą po co ja wam to mówię? Historia do przewidzenia... ale ja postanowiłam się trochę pomęczyć. Macie dość? Wasz problem...nie słuchajcie mnie. Życie z tak przykładnymi obywatelami jest nudne i pozbawione kolorytu. Jak dla mnie... dla nich to ja ciągle wszystko psuje i ja czynię ich życie szarym i przewidywalnym. W idealnej rodzinie jest trudno... Każdy ma swoje miejsce, swój mały kąt i wkład w dobre imię rodziny. A co ja mam? Ludzie widząc mnie na ulicy myślą sobie „Na co ta matka jej pozwala”. Moją matkę nazwać matką? Kolejny życiowy błąd. Chciałabym żeby mnie pokochała...a może nie? A jednak. Tak jak normalny człowiek pragnę miłości i ciepła domowego. Od sześciu lat nie usłyszałam od moich bliskich słowa kocham cię. Tak trudno jest im to z siebie wydusić? Czy może nie poznali jeszcze wartości tego słowa. Ja słyszałam tylko od matki że byłam niechciana i niezaplanowana. Fajny prezent nie? Też się cieszę... Matka wciąż narzeka i próbuje mnie zmienić, ale czy jej rolą nie jest akceptowanie tego jaka jestem, kochanie mnie bez względu na to jak wyglądam i jak się zachowuje? Może tak w waszym życiu jest, ale w mojej bajce którą zwie koszmarem, jest zupełnie inaczej. Tutaj samo życie pisze scenariusz, a ja mam na to wielki wpływ. I nie chcę nic zmieniać. Czasami nawet fajnie jest być odrzutkiem, bo moja siostra nie przylatuje mi tak często do pokoju żeby coś pożyczyć. Ona prawie w ogóle tu nie zagląda, chyba że ktoś jej każe. Taaa... jestem ciekawa czy ona jeszcze pamięta że ma siostrę, bo jak na razie to widzi we mnie potwora. Czego nie widzi? Że ja widzę potwora w niej. Zresztą ich moje zdanie wcale nie obchodzi. Niech sobie żyją jak chcą, mi to zwisa... Mój pesymizm czasami i mnie samą przeraża. Czy ja jestem aż taka okropna? Z czasem się przekonacie, i mimo tego, że będziecie mieli mnie dość, nie ustąpię. Lubię katować ludzi, tak samo jak Bóg lubi się nami bawić. Ech, może faktycznie jestem jego niechcianym dzieckiem, ale jakieś tam cechy po nim odziedziczyłam. Jestem wredna, rozpuszczona, samotna...tia, przypomina wam to coś?
Zachowuje się jak siostry kopciuszka, wszystkie razem wzięte, ale czy to nie ja mam być w tej bajce bohaterką główną? Jeśli moje życie jest na opak, to i przekształcimy trochę bajeczkę
Będzie nieco pikantniejsza, od ówczesnej wersji. Praw autorskich chyba nie ma... A jeśli i nawet ma, to powiem autorowi „Życie daje w dupę”, i prawa mnie się nie trzymają...bo wystaję ponad je. Jak to robię? Trzeba urodzić się mną, i trzeba być wyrzutkiem. Krótki przepis na ala Boga do kupienia w kioskach... skusicie się? Nie radzę, no chyba że chcecie dźwigać ten krzyż razem ze mną, ale jestem niechętna do tego żeby zawierać nowe znajomości, i wątpię żeby ktoś chciał przyjaźnić się ze mną. Tak więc nie warto wydawać tych kilku złotych na to by stać się mną... nie jestem ani Królową Anglii, ani Britnej Spirs więc sobie odpuśćcie. Tak więc po krótkim wykładzie, na który narażeni będziecie dość często, powracamy do toksycznych dialogów, z życia wziętych.
- Elen, mogłabyś choć raz być normalna. Choć raz wyjść z nami do kościoła, ubrana jak należy. – prosiła mnie matka. Ta, fajnie... Otóż teraz znacie kolejną skazę w moim życiu, moje imię. Czyż nie jest słodkie i urocze.. nie pasuje do mnie. Znowu jestem wielce pokrzywdzona przez świat, a winowajcą jest moja matka, która nie spodziewała się że urodzi takiego dziwoląga. I mi i jej jest ciężko, więc może skończymy rozmowę, bo i tak nic nie wskóramy. Nie pasuję tu... I koniec.
- Mogłabyś nie używać tego imienia? Tak, nie podoba mi się. Skończmy rozmowę, bo nie mogę. Nie ulegnę ci, i się nie zmienię. Już od dawna mnie o to prosisz i nic... a teraz jakoś szczególnie ci zależy? Czyżbyś ujrzała we mnie swoje dziecko? Aż dziwne, że moja paskudna uroda i to jaka jestem nie zasłoniły ci kolejny raz oczu. No brawo, mamo. Doskonale! Uczysz się i robisz postępy, twoje pierwsze kroki. Wiem, jestem niegrzeczna. Karę? Samą karą jest rozmowa z tobą. I tak się mnie wstydzisz, i z bezsilności chcesz mnie gdzieś wyciągnąć. Skończmy to... nie mam ochoty już więcej się przed tobą produkować... – zakończyłam tą bezsensowną rozmowę, ale jak widać moja matka nie.
- Elen, idź do siebie i nie... nie wychodź póki nie zmądrzejesz. – rozkazała mi.
- No teraz to żeś mnie z nóg zwaliła. Pyskuję, bo lubię. A tak dla twojej wiadomości to przez dnie całe siedzę w pokoju, sama... A jeśli już zejdę na dół, to nie wchodzę wam w paradę. Ubieram się i wychodzę... tak więc nie utrudniaj mi życia kobieto. Chcę wyjść, idę... Ja już skończyłam. – wypowiadając te słowa, patrzyłam jak moja matka wytrzeszcza oczy i próżno próbuje wymyśleć coś inteligentnego. Nie kocham swojej matki? Kocham ją na swój sposób.. powiedzmy że kocham ją tak, jak wąż kocha swoje ofiary. Kocham ją za to że mnie urodziła, no i koniec listy. Teraz chcę się wybrać do Ange, i popełnić kolejny grzech przeciw społeczeństwu. Jak ja bym chciała być córką jej rodziców. Goty... to jest piękne marzenie, a moje życie nie jest usłane czarnymi różami, więc mogę sobie odpuścić złudzenia wypadku mojej rodziny, i adopcji przez rodziców Ange. Kaziorctwo? Phi... w ich rodzinie to coś normalnego, lecz w mojej jestem wyrzutkiem. No ale czy ja do nich pasuję, może rzeczywiście dzieciaków przynosi bocian i pomylił kominy... Powinnam być dzieckiem Marietty i Dona, no ale nie jestem. Kolejny cios w serce, nie powinnam już zdechnąć? Jestem jak Jezus, wkońcu jestem dzieckiem Boga... Szybko się regeneruje, no mogę powiedzieć że kocham go jak swą matkę, chociaż go nienawidzę, a całe moje życie to ironia losu. A teraz was przeproszę, bo idę ubrać buty. Taa.. zaraz się widzimy. Punkt drzwi wyjściowe z tego więzienia. To powiem wam, cześć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Schwarzy
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1029
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zimmer 483 mit Bill Na końcu świata... Z moim księciem rocka z Loitsche

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 19:12    Temat postu:

Czyżby PIERWSZA ?? Smile

Ha, świetna część mi sie podoba bardzo
Ty piszesz tak dorosle, tak filozoficznie i to jest super, gratulacje Very Happy
i weny dalszej zyczę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Miss Dixx
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: ze skarpetki Baleronka xF

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 15:47    Temat postu:

Jestem na ciebie zua. Już ty wiesz za co! Evil or Very Mad

Twe zawiłe filozofie zajęły praktycznie całą notkę... A kiedy zacznie się coś dziać, hę? Czekam...!
Masz talent. Powiem tylko tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-LadyPlasticRose
tokiohotel-fans.pl Team



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zrodzona z ludzkich wątpilwości.

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 15:59    Temat postu:

Bo ja lubię filozofować! xD
I mi się tak podoba.
Dziękuję smarki za komenty.
Zacznie się dziać.
Kiedyś tam! xD

3 odcinek, czyli pokazać babciom środkowy, czy nie?

Dziesięć minut minęło, a ja znowu was witam. Tak wiem, że wam to nie sprawia żadnej radości, ale mnie tak. Jestem egoistką i myślę tylko o sobie? Prawda to prawda... Macie prawo mnie za to zlinczować, ale pamiętajcie, że ta cała złość, nienawiść się odradza, i powstaję na nowo. Jestem nieśmiertelnym koszmarem i będę was męczyć przez wiele dni i nocy, póki nie zobaczę łez rozpaczy czy też strachu w waszych oczach. Wiecie, co... Tak w momencie wiązania moich butów myślałam nad tym, czy czasami Maryja nie puściła się potajemnie z Szatanem, i z tego nie powstałam ja. Może to tylko moje domysły, ale Bóg na pewno nie widzi wszystkiego, ani nie jest wstanie swoim wzrokiem ogarnąć całego świata, i obserwować jeszcze tych, co go otaczają. Wkońcu jest kimś na wzór człowieka, a człowiek nie ma wokół głowy setki oczu. Więc dzieci, gwałćmy się, przeklinajmy, róbmy wszystko, czego nie wolno, może wtedy Bóg przestanie być ślepy. Możliwe, że Maryja puściła się z Szatanem, bo to istota w pełni ludzka. Mamy prawo do grzechu pożądania. Może Bóg to taki stary ramol z brodą, a Szatan jakiś przystojny chłopaczek z kozią bródką i włosami do pasa. Jeśli miał by tak wyglądać, to, mimo iż nie uznaję stosunków damsko-męskich, z nim mogłabym mieć jakieś bliższe kontakty. Skąd możemy wiedzieć czy Bóg, nie gwałci swoich aniołków? Ale co do tego, byłabym sprzeczna. Skoro jest stary, i seks uznaje za grzech, a sam każe się rozmnażać, jest nielogiczny tak jak ja, ale jest prawiczkiem. No ładnie z nim, w tym wieku... Ech, i my jesteśmy jego pierwowzorem. To ja podziękuję, już wolę być krzyżówką zła piekielnego i dziewicy pańskiej... Popatrzcie na to, Maryja już nie jest dziewicą. I teraz pierwszy seks ma za sobą, teraz będzie szło jej gładko. Może jest szczęśliwa, bo zaznała tego, co Bóg przykazał, ale ograniczył do pewnego wieku. Maryjo, jeśli mnie słuchasz, to pomyśl... Na pewno skończyłaś już 18 lat, i śmiało możesz robić to, z kim chcesz, kiedy chcesz... Luz-blus na szelkach. No skoro wyjawiłam wam moje myśli z ostatnich dziesięciu minut, to możemy się zbierać. Tylko sprawdzę czy niczego nie zapomniałam. Obmacam się dokładnie i wam oświadczę, czy wszystko wzięłam. Ta....Mam. Teraz możemy już wyjść. Przypomnę wam, że jest jesień, i jeśli chcecie iść ze mną do Ange, to lepiej się odziejcie, to teraz ja będę się wstydzić za was. Dziękuję, to była tylko mała aluzja. Chcecie czy nie chcecie, musicie i tak ze mną iść. Zostaliście przykuci do moich kajdanek, i jesteście już nie odłączną dzieciarnią biegającą za mną, w tej bajce. Za rączkę was nie wezmę, ani też pod pachę. Trzymajcie się, blisko, ale niezbyt, blisko, bo lubię mieć trochę przestrzeni życiowej. No to idziemy... Na dworze cholernie wieje, a na trawniku przed domem, leży kupa liści. Mój dyżur, a oleję to... Zrobię to później, albo w ogóle nie zrobię. Teraz przynajmniej nie widać tych krzaczków przyciętych z linijką. Nie słychać już świergotu ptaków, ani nie słychać szczekania psów. Może, dlatego, że mieszkamy na skraju tej wioski... I dobrze, nie lubię zbędnego tłoku, i setek oczu wpatrujących się moje dziurawe rajstopy. Jest godzina, chwilę po 15. Niebo jest szare i nijakie, podobnie jak cała ta okolica. Wokół tylko żółte domki, z czerwonymi dachami, uśmiechające się do mnie parszywie. Taaa... Nie lubię tędy chodzić. Może, dlatego że i mój dom jest koloru, nie innego jak żółty, czuję się tu nie swojo. Dziwne? A no nie dziwne, bo w całym moim domu, prócz mojego strychu, czuje się jak plama, na nowym obrusie, którą moja matka próbuje uporczywie usunąć. Przykro mi, ale jestem już zaschnięta, i niedowywabienia. Nierówne chodniki, i moje stopy. Szuram nogami po płytkach, i gapię się w ziemię. No brawo, przynajmniej coś w kolorze zbliżonym do czarnego. Coś mojego... Szary. Płyty nie są takie czyste, ani równo położone. Ktoś postanowił się zbuntować. Aplauz dla tych, co to kładli. Wyciągnęli coś z mojego pokoju. Kradzież mienia publicznego? Mam zabrać sobie do pokoju przyjaciela płytkę? Jedynego z sprzymierzeńców, który nie szczerzy się do mnie szyderczo, jedynego podobnego do mnie na tej ulicy. Nie! Nie jestem karitasem, wybacz, ale przytułku nie mam. Trudno... Widujemy się prawie codziennie, więc nie płacz i nie histeryzuj. Słońce nie daje po oczach, schowało się przede mną za chmurami. Będę uprzejma i podziękuję chmurą za to, że je zakryło. Pójdziemy całą tą ulicę, i skręcimy w lewo. Dlaczego w lewo? Bo lewo jest brudne, lewo nie jest skażone tym całym prawem. Tym czystym prawem, które pasuje do tej całej okolicy. Tą myślą kierowali się pewnie budowniczy tych chodników, i domu Ange i jej rodziców. Mam już dosyć tej żółci, rzygać mi się chce. Ta... I jeszcze te babcie ukradkiem zerkające przez firanki, na moja osobę. Życie w tym miasteczku jest bardzo interesujące, i mieszkańcy mogą się pochwalić tym, że mają żywe przykłady eksperymentów, które chodzą po ulicy. Pokazać babci faka, być perfidna. A dziś sobie odpuszczę... Robię to prawie zawsze, więc zrobię dziś dla nich taryfę ulgową. Będę miła... To do mnie nie pasuje, no, ale cóż zrobić. Mam chyba w sobie trochę świętości Maryjnej. Szatan doszczętnie mnie nie pożarł. I co? Mam zgłosić się z tym na policję? EE... Tam raczej od razu by posądzono mnie o satanizm, i wsadzono za kratki. Hm? Sama nie wiem... Jak na razie wierzę w wszystko po trochu, taka moja mała religia. Fajnie jest być guru? Jestem papieżem...łał. Zaraz skręcamy...Cieszycie się? Bo ja bardzo... Z słowami, gdy to powiedziałam, gdzieś za domami, szczytowała już czarna wieżyczka. Wiecie, kogo to dom? Tak, Ange. Wreszcie w raju...Wreszcie w piekle. Nie przestraszcie się. W moim pokoju nie byłyście, a moglibyście tam zawału dostać, a u Ange w domu jest jeszcze bardziej mrocznie. Nie krzyczeć, nie piszczeć... Nic wam się nie stanie, chyba... W tej wieżyczce mają bibliotekę, i zgadnijcie, co tam znalazłyśmy. Biblię, ale w innym wydaniu... Taką satanistyczną. Być może rodzina Ange wierzyła kiedyś w szatana, ale obecnie mają taki sam stosunek do religii jak ja. Już stąpamy po tych bardziej innych od innych, płytkach. Już wkraczamy na toksyczny teren. Już widzimy dom Ange. Patrzcie... Ciemny, prawie zamek, z wieżyczką. Ściany ma z kamienia, ale w środku jest przytulnie... No przytulnie, jak przytulnie, ale wy macie inny rodzaj przytulności. Może wam się nie spodobać, ale będziecie tam często przesiadywać, więc się przyzwyczaicie. Ciemne świerki chylą się ku nam, chodźcie. Schody, schody... I pukamy. Pukamy w te wielkie, dębowe drzwi. Zaraz przybiegnie Ange i Satain... Ta.. Jej pies. Rodwajler, bardzo miły i przyjazny... Ale tylko dla mnie i rodziny Ange, więc uwaga...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania wieloczęściowe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin