Autor Wiadomość
Mod-LadyPlasticRose
PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 15:27    Temat postu:

Camilla dziękuję.
O nie, nie.
Wcale nie jestem talentem.
Talent ma Iża.
Moja Iż ma wielki talent...
Mod-Camilla
PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 12:06    Temat postu:

Kurcze nawet nie wiem co napisać...
Zatkało mnie.
Poprostu to jest takie ładne a zarazem smutne.
Masz talent dziewczyno!
Mod-LadyPlasticRose
PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 22:18    Temat postu:

Napisze możę:

Po latach - wyjaśnienia xD

Taaa...
Tom chciał uratować Margot przed jadącym samochodem i sam pod niego wpadł.
Admin-Schwarzy
PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 21:51    Temat postu:

własnie czemu Tom został inwalidą ??
to pytanie mnie nurtuje,ale widze ze rosnie nam tu kolejny wielki talent
tak trzymaj Smile
Mod-Miss Dixx
PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 19:12    Temat postu:

Kolejna nieszczęśliwa miłość, kolejne samobójstwo...
Czasem język był jak dla mnie za bardzo zawiły.
Swoim małym przewinięciem
Tego nie zrozumiałam Very Happy
Kooniec krytyki! Bo się Madżżża moja zbulwersuje i zbije miotełką!
Mówiłaś na gg, że nie umiesz pisać poważnie. Hę? Tutaj mam dowód, że jednak potrafisz. Bo napisałaś pięknie, bez śmiechu i bez Romana Giertycha Laughing
A dlaczemu Tom został inwalidą?
Mod-LadyPlasticRose
PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 18:12    Temat postu: Tak długo czekałem na słowo kocham.

- I dlaczego to mnie musiało spotkać? – ton głosu chłopaka u którego łzy w oczach, nigdy byś nie zauważył, był tak poważny. Jakby wygłaszał ostatnie pożegnanie na pogrzebie. W rzeczywistości żegnał się z marzeniami. Wszyscy łykali łzy jak słodki, gazowany napój. W powietrzu czuć było napiętą sytuację. Mimo że chłopak chylił się ku końcowi, a jego życie stawało się zwykłe i nudne. Każdą rzecz o którą dbał i tak szczętnie porządkował, w tej chwili tracił. Żegnał się z marzeniami, które jeszcze przed sekundą towarzyszyły mu, wyczekując na werdykt lekarza. Jasne dredy osłaniały mu twarz. Tak bardzo chciał uciec od tego wszystkiego. Nie pokochać, ani nie zranić. Pozostać zwykłym chłopakiem, zwykłym Tomem, a nie żadną gwiazdą. Czuł się jakby krew napływała mu do gardła, a ludzie wokół odczuwali wielką presję. Nikt się nie odzywał, każdy w kącie ukrywał łzy, ale najmocniej płakała osoba która spowodowała ten zanik wszystkich marzeń i dążeń chłopaka, który leżał obezwładniony na szpitalnym łożu. Okryta wstydem dziewczyna stała w koncie i chowała twarz w rękach. Czuła się odpowiedzialna za całą krzywdę jaką wyrządziła dredowatemu chłopakowi. Czuła na sobie wzrok jego wszystkich fanek, które lamentują nad utratą swego Boga, swego Toma. Swoim małym przewinięciem, stoczyła się z góry pociągając za sobą cały tok zdarzeń. Gdyby tylko mogła cofnąć czas... Chłopak nie czuł tak wielkiego żalu. W pewnym procencie, był zadowolony i szczęśliwy że jego miłość stoi tu i płacze, a nie leży w trumnie. Jeszcze wielką stratą było by utracić miłość, jeszcze większą niż marzenia. Bo faktem... ziszczone marzenie stoi w osobie przed nim. Jak ma się nie cieszyć? Jego głowa pęka, a w nogach nie czuje już bólu. - Może tak miało być? Chłopcy poradzą sobie sami, beze mnie! – jego brązowe oczy tonęły we łzach, a ból głowy był tak przerażająco okropny, że chciał tylko położyć się spać. Myśląc o tym co spowodował, zasnął. Dziewczyna dalej miała w sercu żal do samej siebie, obwiniała się o wszystko. Tom stał się inwalidą, z powodu miłości. Dlatego że ją kochał, i nie chciał jej stracić, a sam stracił połowę tego, do czego tak naprawdę dążył w życiu. Czuł się samotny, w nocy nie tulony, bez słów zasypiał. Tak bardzo chciał mieć przy sobie kogoś bliskiego, dziewczynę która szepła by mu dyskretne kocham cię do ucha, a on mógł by spokojnie zasnąć, z świadomością że jest kochany. Teraz to nawet nie przeszło mu przez myśl. Ale dziewczyna czuła się nieszczęśliwa, psując mu życie. Nie chcąc już patrzeć na jego cierpienie, podeszła do jego łóżka i ucałowała go w czoło.

- Żegnaj mój kochany! – rzekła, wychodząc z pokoju. Wszyscy stali i płakali, niezauważając jej wyjścia. Podążała korytarzem, była coraz bliżej wyjścia. W głowie szumiły jej fale, i świeciło słońce, te wakacyjne, miłosne wspomnienia. Chciała zapomnieć, o tym że skrzydziwiła niepowrotnie jego całą nadzieję. Miała tak czarne i pesymistyczne myśli. Łez już nie czuła, płakała już wystarczająco długo, że weszło jej to w normalny tok funkcjonowania. Cały świat od pięciu miesięcy, obracał się tylko wokół Toma. Planowali już swój pierwszy raz, a teraz? Unieruchomiony od pasa w dół, bezpłodny. Nieszczęśliwy i markotny, i tylko jedna osoba uczyniła tak wiele. Dla Margot było to za wiele. Słońce oświecało ulicę, a oczy piekły od płaczu. Margot szła szurając nowymi butami po chodniku. Zobaczyła biednego, grzebiącego w śmieciach. Miał brudny dres, a Margot pochodziła z dziwnej, bogatej rodziny. Rodziny której sobie nie wybrała. Jej rodzice mieli serce z kamienia. Margot zaś sprzeciwiała im się we wszystkim. Podeszła do ubogiego człowieka, i oddała mu swój portfel.
- Weź, tam gdzie idę już mi się nie przyda! – i wcisnęła mu do ręki, karminowy portfel z puszkiem, wyciągając ówcześnie zdjęcie Toma. Mężczyzna uronił łzę, a Margot odeszła. Próbował ją zatrzymać, oddać jej portfel, ale na próżno... pobiegła. Była już zmęczona, a ból nie ustępował. W sercu jej utkwił nóż i zadał głęboką ranę. Topole kłaniały się przed nią, a liście niesione przez letni wiatr, upadały pod jej nogami. Postanowiła zrobić rzecz niezbyt szlachetną, ale skuteczną, według jej myślenia. Myliła się, ale jej serce cierpiało okropnie. Życie było by bezsensowne mając na sobie tak wielki grzech. Zrzuciła z siebie bluzę, i wrzuciła ją do pojemnika z ubraniami dla biednych. Wiedziała że jej obolałe nogi niosą ją nad rzekę. Wiedziała że już wkońcu uwolni się od bólu serca. Myślała że Tom zapomni i odzyska chęć życia. Przeszła przez balustradę i stanęła na brzegu ponad przepaścią. Odgarnęła włosy za uszy, i wyciągnęła z kieszeni spodni zdjęcie Toma. Przycisnęła je mocno do serca, i krzycząc kocham cię, rzuciła się w otchłań, witając się już z nową drogą pośmiertelnego życia. W tym momencie obudził się Tom, coś zakłóciło mu sen. Usłyszał kocham cię, na które tak bardzo czekał. Otworzył oczy, a w pokoju nie było już nikogo. Wszyscy wyszli, a za oknem witało go słońce. Myśli tłoczyły mu się w głowie, nie dając spokoju. Tajemniczy krzyk, osoby którą znał włączył się w jego myśli. Miał wysoką gorączkę, a jego policzki były czerwone. Pot spływał mu z czoła, mocząc dready. Chłopak był tak zmęczony i wycieńczony, bezsilny. Chciał po prostu ruszyć nogą i podejść do stolika, zabrać telefon i zadzwonić do Margot. Nie mógł. Był bardzo zirytowany i niespokojny, zaczął wołać pielęgniarkę. Kobieta w białym kilcie przybiegła natychmiast. Tom wykrzyczał z siebie prośbę o telefon. Pielęgniarka bezzwłocznie podała mu komórkę, a dredowaty wycisnął numer Margot, znał go na pamięć. Nikt się nie odzywał... komórka była wyłączona i złapała go poczta głosowa. Był tak zły, że rzucił poduszką o ścianę zbijając obraz. Nie przejął się tym za bardzo i poprosił kobietę o tabletki nasenne. Podała mu je, a on mógł zasnąć, zasnąć z słowem kocham cię na które tak czekał przez całe życie, dźwięk głosu Margot utknął mu w pamięci tak jakby ona go pożegnała. I rzeczywiście było to pożegnanie, pożegnanie na które świadomie nikomu by nie pozwolił, a zwłaszcza Margot. Ale on tak długo czekał na słowo kocham, więc zamknął oczy...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group